niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 4



Okej doczekaliście się nowego rozdziałku : ) zapraszam do czytania




Wszyscy weszli do pokoju. Likantropka zdawała się tego nie zauważyć.
Jace oparł się o rzeźbioną ramę łóżka, która zaskrzypiała. Izzy i Simon stanęli w kącie, kryjąc się w cieniu. Magnus siedział na fotelu pod ścianą, wyglądała na wyczerpanego, jego skóra przybrała chorobliwie blady odcień w niebieskawym świetle świec.
Clary wciąż wpatrywała się w młodą likantropka. Drobne ciało dziewczyny trzęsło się od powstrzymywanego szlochu. Rudowłosa zdusiła w sobie chęć przytulenia jej, nie wiedziała jak dziewczyna na to zareaguje.
Po chwili likantropka podniosła wielkie, szare oczy przepełnione łzami. Odetchnęła głęboko.
- B…byłam- zaczęła drżącym głosem. Westchnęła i zaczęła jeszcze raz, nieco spokojniejszym głosem.- Byłam w domu. Potem coś… zrobiłam, coś strasznego- ukryła twarz w dłoniach.- Nie pamiętam.- po jej policzkach pociekły łzy, nie próbowała ich powstrzymać, nie była już w stanie tego zrobić.- poszłam do lasu…gdzieś… on mi kazał… ja… ja nie chciałam- mówiła nieskładnie, oddychała szybko, na jej czole wystąpiły kropelki potu.- Wszystko mnie bolało… księżyc…- zamknęła oczy, nie mogła zrozumieć, co się stało- on mi coś zrobił… to było straszne… potem… było ciemno… byłam tu…
Wszyscy wpatrywali się w nią z nieskrywanym zdumieniem.
- Wiesz- zaczęła Clary, starała się być delikatna- wiesz, że jesteś likantropka?
Oczy dziewczyny rozszerzyły się z przerażenia.
- Czym jestem?- zapytała cicho, chwytając Clary za ramiona.
Jace napiął wszystkie mięśnie, niczym kot gotowy do skoku. Clary zacisnęła zęby, bo Natasha wbijała jej paznokcie w skórę. Rudowłosa zdjęła delikatnie jej ręce ze swoich ramion, zanim polała się krew.
- Jesteś likantropka- wilkołakiem- powtórzyła Clary.- Nasz kolega- wskazała na Simona, który dyskutował o czymś z Izzy, ale spojrzał na Clary- widział jak się przemieniałaś- chłopak pokiwał głową i wrócił do przerwanej rozmowy.
W oczach Natashy malowało się przerażenie.
- Ale… ale wy kłamiecie… to wszystko jakaś paranoja…- cały czas mamrotała coś pod nosem, po jej bladych policzkach spływały lśniące łzy. - odejdźcie ode mnie!- krzyknęła niespodziewanie.
Clary wstała z łóżka i cofnęła się kilka kroków. Jace podszedł do niej i objął ją rękami w tali, cały czas gotowy by zasłonić ją własnym ciałem.
Niespodziewanie Alec wstał i podszedł do likantropki. Usiadła brzegu łóżka. Nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenia pozostałych, przytulił dziewczynę. Natasha oddała uścisk, wtulając się w jego ramię.
Oddychała szybko i drżała od płaczu. Alec cały czas szeptał jej coś do ucha.
- Mogę poprosić Catarinę, by ona spróbowała przywrócić jej wspomnienia, może razem coś zdziałamy- zaproponował zmęczonym głosem Magnus.
- Tak się da?- zapytała zdziwiona Natasha, wciąż wtulona w sweter Aleca.
Clary pomyślała, że musiała być bardzo zagubiona. Wszystko było dla niej nowe i na pewno nie wszystko jej się spodobało. Pamiętała, gdy ona musiała ogarnąć się z tym wszystkim. Wiele rzeczy wydawało jej się głupich i nierealnych, ale w końcu zrozumiała, że po tym świecie można podziewać się wszystkiego.
- Na razie musisz odpocząć- dodał Magnus wstając, wszyscy zrozumieli zawarta w tym aluzję i po kolei opuścili pokój. Tylko Alec wciąż siedział na łóżku obejmując drobną dziewczynę.
- Ja z nią zostanę- szepnął, gdy Magnus wychodził z pokoju.
Czarownik zatrzymał się w pół kroku.
         - Gdyby sobie coś przypomniała- wyjaśnił, uśmiechając się blado.


Gdy tylko Magnus zamknął drzwi, dziewczyna odsunęła się od Aleca. Miała rzęsy mokre od łez i zaczerwienione policzki.
         - Kim jesteś?- zapytała, jej głos był o wiele pewniejszy niż wcześniej.
         - Jestem Alec- oparł chłopak, dokładnie jej się przyglądając.
         Zakrwawione, brudne, złote loki opadały jej na twarz. Wyglądała na zagubioną i bezbronną, chociaż starała się być silna.
         - Masz dużo do nadrobienia- zauważył chłopak.- Nie wiesz jeszcze nic o Świecie Cieni.
         Natasha przekrzywiła głowę, mrużąc oczy. Wyglądała jak niesforny kociak.
         - Wiem o nim wystarczająco dużo, żeby twierdzić, że jest chory!- odparła, odwracając wzrok. Wydawała się nad czymś zastanawiać. W końcu przełknęła ślinę i zaczęła- mój brat… Toby- w jej oczach zalśniły świeże łzy- On poszedł… i załapał go taki dziwny chłopak… Toby umarł… umarł i przeżył, ale… ale był dziwny… niebezpieczny… on… on jest wampirem… on atakuje ludzi…- dziewczyna rozpłakała się na dobre. Łzy żłobiły jasne ślady na jej brudnej twarzy.
         - Przykro mi- powiedział Alec, nie do końca pewien jak powinien się zachować.
         Natasha spojrzała na niego zaczerwienionymi oczami.
         - Ja… nie pamiętam… ale On mi coś kazał- dziewczyna trzęsła się.
         - Kto ci kazał?- zapytał delikatnie Alec, chwytając ją za ramiona.
         - On… On był straszny… On mi kazał- mamrotała dziewczyna. Zamknęła oczy i oddychała szybko.
         - Natasha… Tasha uspokój się- Alec mówił wolno, starając się uspokoić dziewczynę.- Jesteś tu bezpieczna. On tu nie przyjdzie, nic ci nie grozi.
         Likantropka zdawała się uspokajać. Opadła bezwładnie na kolana Aleca, wciąż oddychała ciężko. Chłopak westchnął i przytulił drobną dziewczynę. Blondynka płakała jak dziecko. Brunet pamiętał, gdy Isabelle była mała i przytulał ją tak jak teraz Natashę.
         Wszystkie żale, ból, strach, zagubienie zawarte były w tym jednym szlochu. Alec trzymał dziewczynę w ramionach i delikatnie ją bujał, niczym małe dziecko.
         Nie zauważył kiedy Natasha zasnęła. Odłożył ją na jasną pościel i przykrył kocem. Spojrzał na drobne ciało blondynki ułożone na wielkim łożu. Wydawała mu się delikatna jak porcelanowa lalka, delikatna i krucha. Chłopak uśmiechnął się do siebie i wyszedł z pokoju.



-------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest kolejny rozdziałek, powoli zbliżamy się do czasu, gdy w końcu zacznie się cos dziać. Niestety musicie jeszcze przemęczyć się z kilkoma nudniejszymi rozdziałkami.
Sorki za wszystkie literówki i błędy.
Miłej niedzielki i udanego tygodnia wam życzę J


~~ Lightwoodówna~~
        

sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 3



Jakoś się udało i rozdziałek jest   zapraszam do czytania i komentowania.


Dziewczyna nie była ciężka. Jej bezwładne ciało było małe i szczupłe. Liczne rany od kłów i pazurów szpeciły jej okrągłą twarz.
- Gdzie ją weźmiemy?- zapytała Clary, wypowiadając to, nad czym wszyscy się zastanawiali.
- Myślałam o Instytucie- wyznała Izzy- ale nie wiem, kiedy wrócą rodzice, a nie byliby zadowoleni, gdyby ją znaleźli- dokończyła, wskazując na dziewczynę.
Zapadła cisza. Po chwili odezwał się Magnus.
- Wiedziałem, że do tego dojdzie- westchnął, kręcąc głową.- Weźmiemy ją do mnie.
Czarownik szybko otworzył portal i już po chwili znajdowali się na Brooklynie.
Duże okna przysłonięte były długimi, białymi kotarami. Jasna, skórzana kanapa stała naprzeciwko płaskiego telewizora, zawieszonego na grafitowej ścianie. Obok zawieszono kilka drewnianych półek. Pomieszczenie wyglądało dość sterylni. Przytulności dodawały mu kolorowe poduszki, na kanapie i puszysty dywan.
Pokój nie miał w sobie nic z ekscentrycznego Magnusa. Wyglądał spokojnie, zwyczajnie … i nudnie.
Clary zauważyła, że o wiele bardziej podobały jej się kolorowe, błyszczące i szalone stylizacje tego miejsca.
Magnus zabrał dziewczynę od Jace’a i zniknął wraz z nią w jednej z wielu sypialni. Alec podążyła za nim.
- Magnus, potrzebujesz pomocy?- zapytał przez zamknięte drzwi.
Po serii błękitnych błysków, otrzymał odpowiedź.
- Potrzebuję spokoju!- zagrzmiał Czarownik, wysyłając więcej świecących iskier.
Chłopak westchnął i wrócił do salonu.
- Musimy dać mu czas- odpowiedział na nieme pytanie wszystkich zebranych.- Dziewczyna ledwo żyje.
Nikt nic nie mówił. Nawet Jace się nie odzywał. Rozparł się na białej kanapie, nie zważając na błoto i topniejący śnieg, które obklejały jego buty i spodnie.
Po chwili wszyscy usiedli. Tylko Alec nadal stał, wpatrując się w jedyne, niezasłonięte okno. Od rana był podenerwowany i roztargniony.
Chłopak poszedł do kuchni. Musiał się czymś zająć, nienawidził siedzieć bezczynnie.
         Alec zrobił kawę i przyniósł ją do salonu.
         - Ktoś głodny? - zapytał dziwnie zmienionym głosem.
         - Zjadłbym konia z kopytami- powiedział Jace, rozpierając się na kanapie.- Mój tort został w Instytucie- dodał rozżalonym tonem.
         - Był pyszny - mruknęła Izzy.- Sama go piekłam.
Wszyscy wybuchli śmiechem. Atmosfera w pokoju trochę się rozluźniła.
         Alec wrócili do kuchni, Clary podążyła za nim. Razem szybko zrobili kanapki. Nie rozmawiali przy tym, Alec był jakby nieobecny. Przynieśli kanapki do salonu.
         Nie zdążyli usiąść, gdy usłyszeli rozdzierający krzyk. Wszyscy zerwali się na równe nogi. Hałas dobiegał z pokoju, w którym był Magnus i młoda likantropka.
         Jace pierwszy znalazł się przy drzwiach. Na szczęście nie były zakluczone. Otworzył je zamaszystym ruchem.
         Pokój oświetlały tylko dwie durze świece, skrzące się niebieskim blaskiem. Rzucały migotliwe cienie na mahoniowe meble. Na środku stało duże łóżko z rzeźbioną ramą.
Drobna dziewczyna wyglądała na nim jak porcelanowa lalka. Blondynka miała szeroko otwarte oczy i obnażone zęby. Warczała, wpatrując się z przerażeniem w Magnusa, który stał kilka kroków od łóżka. Na rękach miał krew.
Po chwili dziewczyna odwróciła od niego wzrok i spojrzała wyzywająco na nowoprzybyłych.
Jace sięgnął do paska, za którym miał zatknięty krótki sztylet. Clary złapała go za nadgarstek.
- Chcesz ją zabić?!- syknęła mu do ucha.
- Nie…- odparł z wahaniem. Clary zmroziła go wzrokiem.- Chcę po prostu cię bronić- dodał posyłając jej niedbały uśmiech.
Clary pokręciła głową. Nie puściła, jednak jego ręki, chociaż wiedziała, że bez problemu mógłby wyrwać się z jej uścisku. Ale nie zrobił tego. Stał mierząc się z dziewczyną spojrzeniami.
Clary zrobiła krok do przodu, unosząc ręce na wysokości klatki piersiowej na znak bezbronności. Dziewczyny skupiła na niej wzrok. Clary wolno podchodziła do dziewczyny, wciąż bacznie jej się przyglądając.
Likantropka miała zainteresowany wyraz twarzy, już nie szczerzyła kłów.

         Clary doszła do wielkiego łóżka. Oddychała głęboko, żeby uspokoić szalejące serce. Nie była pewna, co może zrobić likantropka. Na razie siedziała bez ruchu, ale w każdej chwili mogła zaatakować.

         Wszyscy wpatrywali się w dziewczyny z osłupieniem.
         - Jestem Clary- przedstawiła się, siadając na brzegu łóżka. Wciąż wpatrywała się w likantropkę.
Po chwili milczenia dziewczyna odpowiedziała.
         - Natasha - jej głos był wysoki i lekko drżał.
         - Natasha, my chcemy ci pomóc- Clary czuła się już nieco pewniej. Mówiła wolno i spokojnie, wciąż utrzymując kontakt wzrokowy z likantropką.
         Magnus opadł na fotel pod ścianą. Wyglądał na wyczerpanego.
         Możesz nam powiedzieć, co się stało?- zapytała Clary, czując napięcie płynące od dziewczyny.
         - Ja…- dziewczyna się zawahała, a w jej oczach zalśniły łzy.
Przygryzła wargę, zastanawiając się na czymś. W końcu westchnęła zrezygnowana i spuściła z rezygnacją głowę.- Nie pamiętam.
         - Próbowałem już z nią o tym „porozmawiać” – powiedział, kreśląc cudzysłów w powietrzu przy ostatnim słowie. – Jej wspomnienia mają duże luki, niczego nie udało mi się dowiedzieć. – westchnął, przeczesując palcami zmierzwione włosy.
         - Ale jest jakiś sposób, żeby odzyskać jej wspomnienia?- zapytał Alec, siadając na oparciu fotela Magnusa.
         - Możliwe, ale na pewno nie dzisiaj.- odpowiedział Czarownik ziewając.
         - Nie mówcie o mnie tak jakby mnie tu nie było!- powiedziała dziewczyna, a wszyscy umilkli.


-------------------------------------------------------------------------------------------------


Po wielu trudach rozdziałek skończony, wyszedł krótszy niż się spodziewałam, mam nadzieję, że wam się podoba i będziecie czekać na następny
Jeszcze raz przepraszam, że tyle musieliście czekać, szkoła po prostu mnie wykańcza, a nauczyciele zmuszają mnie do brania udziału w całej masie bezsensownych konkursów i nauki na nie…
Dobra koniec użalania się nad sobą  trzeba się cieszyć z długiego weekendu i zapomnieć o szkole chociaż na kilka dni . Życzę wszystkim udanego odpoczynku.


                                                                                     ~~ Lightwoodówna~~


P.S. Do tych, którzy z takim zniecierpliwieniem czekali na rozdziałek, dziękuję, ze te wszystkie odwiedziny, to naprawdę mobilizuje do działania

 dzięki wam mam już ponad 4000 wejść. Kocham was :*